List od żony
Franciszek
Nadachowski, mój ukochany mąż, odszedł od nas na zawsze. Był człowiekiem
szlachetnym, przyjaznym ludziom. Dysponował ogromną wiedzą fachową i ogólną.
Chętnie dzielił się z innymi swoimi wiadomościami z historii, geografii,
niektórych dziedzin biologii, językoznawstwa i wielu innych nauk. Władał kilkoma
językami, doskonaląc nieustannie tę umiejętność.
Ciężkie
przeżycia były Jego udziałem w czasie wojny. W wieku 16 lat stracił ojca,
pułkownika Adama Nadachowskiego, który we wrześniu 1939 roku poległ w obronie
ojczyzny. Aby uniknąć wywozu przez Sowietów na wschód, musiał wraz z matką,
Zofią Nadachowską i siostrą Ireną, opuścić mieszkanie w Kobryniu, gdzie Adam
Nadachowski był dowódcą pułku.. Cały dorobek rodziny został przez to utracony.
Zawsze żałował pozostawionej tam pięknej biblioteki. Latami nie mógł pogodzić
się z tym, że nie zdołał zabrać w ostatniej chwili przygotowanej do druku
książki swego ojca p.t. "Ostrów-Dubno-Brody" Opisywała ona walki 49 pułku z
kawalerią Budionnego. Dziś miałaby wartość historyczną. Obydwie okupacje:
sowiecką i niemiecką mój mąż przeżył we Lwowie. Pokochał to miasto, jakby
mieszkał w nim od urodzenia. W czasie okupacji niemieckiej Lwowa był członkiem
AK.
Wychowany w
rodzinie o tradycjach patriotycznych (ojciec i stryj brali udział w wojnie z
bolszewikami, a stryj w niej zginął) - kochał Polskę. Wielokrotnie powtarzał,
jak bardzo jest szczęśliwy z odzyskania niepodległości przez nasz kraj.
Wielką
miłością otaczał rodzinę. Cieszył się swoimi dobrymi i mądrymi dziećmi, a także
zdolnymi i urodziwymi wnukami. Miał długie i ciekawe życie. Do końca pracował
naukowo. Dwa dni przed zachorowaniem był na uczelni i omawiał ze swoimi
współpracownikami sprawy dotyczące badań. Pozostając zawsze pod urokiem pięknej
polskiej przyrody, jeszcze w przeddzień niespodziewanego zasłabnięcia, chodził
po lesie swoimi ulubionymi ścieżkami. Powtarzał mi często, że czuje się
szczęśliwy.
Teraz
odpoczywa po pracowitym życiu.
Ewa
Nadachowska.
Dzień dobry,
OdpowiedzUsuńjestem ceramikiem i założycielem spisu osób związanych z ceramiką polską http://ceramikonpolski.pl
Właśnie otrzymałem następujacy list:
NADACHOWSKA Irena
Córka pułkownika WP. Nie znalazłem jej w leksykonie. Już nie żyje ładnych parę lat. Chyba ze dwie albo trzy rzeźby jej autorstwa stoją w Warszawie (jedna koło Placu Na Rozdrożu, druga koło kina Elektronik przy ul. Zajączka, a trzecią pamiętam na Starówce w Warszawie, gdzieś w podwórkach) Inną rzeźbę kupił od niej Helmut Kohl, gdy był jeszcze sekretarzem Willego Brandta (wiem, bo stała na naszym podwórku przy pl. Inwalidów 4/6/8 i sami - dzieciaki z podwórka - robiliśmy pod nią cokół z cegieł i gliny pod czujnym okiem pani Ireny). Ja i mój brat wiele jej zawdzięczamy, jako mali chłopcy i nastolatkowie. To samo nasi rówieśnicy z okolicznych podwórek. Jej brat jeszcze żyje, i jest profesorem ceramiki i ciała stałego (chyba AGH) w Krakowie. Chyba od niego dostała piec który zainstalowała w piwnicy przy ul. Stołecznej w Warszawie. Drugą (późniejszą) pracownię miała przy ul. Mickiewicza pod koniec lat osiemdziesiątych XX w. W tej drugiej pracowni powstało już niewiele nowych dzieł. Z tego co wiem, nie zostawiła po sobie spadkobierców ani następców. Odeszła ok. 1990.
Andrzej Koschmidder
Czy Irena Naduchowska to Pana rodzin? Jeśłi tak, czy mógłbym prosic o jej biogram do mojego zbioru>
Serdecznie pozdrawiam
Darek Osiński
Mój adres: g.nowator@gmail.com
OdpowiedzUsuń