niedziela, 16 stycznia 2011

W pustyni i w puszczy. Styczeń 2011. Kultowa powieść Sienkiewicza dla młodzieży sprzed stulecia nie została, jak się zdaje, zapomniana także na początku bieżącego tysiąclecia. Teraz powracam do niej w myślach na tle bieżących zdarzeń w tej części Afryki. Płynie tam ogromna, życiodajna rzeka, jest Omdurman, Faszoda, i właśnie: pustynie na północy oraz sawanny i puszcze wokół Nilu Górskiego. Tereny, poprzez które Staś i Nel przedzierali się w kierunku na Mombassę. Południowy Sudan to ten z ludnością przeważnie murzyńską., która teraz stara się, poprzez referendum, wykroić sobie odrębne państwo, nie podlegające arabskiemu rządowi w Chartumie. Po krwawych zamieszkach i czymś w rodzaju wojny domowej ciągnącej się dekady, doszło wreszcie do jakiejś ugody, która formalnie umożliwia głosowanie w sprawie niezależności tej jakże odmiennej od islamskiej północy części Sudanu, największego terytorialnie kraju afrykańskiego. Jak powstało takie państwo?. Już od czasów starożytnych istniały tam organizacje państwowe lub quasi-państwowe (Kusz, Meroe, potem sułtanat Darfur, Fundż). I w 19-stym wieku rozgrywała się angielsko-francuska rywalizacja o kolonizowane obszary, jeszcze sprzed czasu wędrówki Stasia i Nel. Przewagę uzyskali Anglicy i sztucznie podłączyli do swego wówczas egipskiego, arabsko-języcznego protektoratu pewne połacie rozrastającego się w tym samym czasie imperium afrykańskiego Francji. Ale ludność tamtych ziem (animiści, nie muzułmanie, jeśli chodzi o religię) przyjęła częściowo (chyba z tejże Francji) chrześcijaństwo, zachowała też swoje różnorodne języki (nie uległa arabizacji). Z grupy nilockiej żyją tam Dinka, Nuer, Nuba, liczne są języki grupy Luo i Bari i jeszcze inne. Sporny jest roponośny (co ważne!) okręg Abyei, przylegający od południa do wielkiego obszaru zamieszkałego przez rozproszone, islamskie plemiona Kurdystanu. Dalej na zachód, na rozległej wyżynie Darfur (po arabsku to dom, czyli kraj Furów) dzieją się trudne do wybaczenia prześladowania czarnoskórych: mordy, gwałty, rabunki. Dopuszczają się ich zbrojne oddziały arabskie, dosiadające koni, czy też wielbłądów. Nie wiem, czy można tych podlegających rządowi w Chartumie jeźdźców określać jako następców sienkiewiczowskich derwiszów, a już na pewno nie jako mahdystów; ale chyba najważniejsze jest to, aby powstrzymać lub przynajmniej ograniczyć ich zbrodnicze rajdy. A jeśli powstanie odrębne, murzyńskie państwo na południu Sudanu, to oni nie będą mogli się tam wdzierać. Czy jednak takie państwo przetrwa, i czy będzie w miarę normalnie funkcjonować?. Też trudno cokolwiek przewidzieć. U Sienkiewicza plemię Kalego miało problemy z ustanowieniem władzy, jak również w relacjach z sąsiadami. A pierwotna moralność Kalego (co jest dobrym uczynkiem, a co złym) takich problemów nie rozwiąże.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz