czwartek, 1 lipca 2010

Franciszek Nadachowski. Notki autobiograficzne


RODOWODY FRANCISZKA NADACHOWSKIEGO

Ilaszewicze

Moja Mama Zofia była najstarszą z trzech córek Rudolfa Ilaszewicza, sędziego sądu miejskiego w Stanisławowie, i Marii z domu Krzyżanowskiej. Mój dziadek na emeryturze poświęcił się niemal całkowicie malowaniu: kopiował znane obrazy (m. in. Murilla), ale także pozostał po nim niewielkich rozmiarów autoportret z 1908 roku, wiszący nad tym komputerem; portret ten spogląda na mnie dość surowo, ale też wspiera moją słabiutką pamięć o tym, jak Dziadek wyglądał. Na prawo na ścianie wisi wyraźnie większy portret Babci, też pędzla Dziadka (oprawienie tych dzieł to owoc przypływu fantazji i wytrwałości Ewy).

Rudolf Ilaszewicz

Maria Krzyżanowska

Rodowód Ilaszewiczów mamy w części udokumentowany: są to m. in. urzędowe zaświadczenia sprzed dwu wieków (osobliwy styl i wzruszająca kaligrafia). Przełamując awersję do układania papierów (co jest nie tylko moją przywarą), zdołałem ustawić w jakim takim porządku dostępne fragmenty rodowodu Ilaszewiczów. Zachowały się one w dyspozycji Krysi (po mężu Kupiec), córki Cioci Janci Gottasowej; w dzieciństwie nazywaliśmy ją Krynką. Papiery te umieściłem w teczce „Archiwum”.Spośród dokumentów archiwum szczególnie mię zaciekawia (i trochę śmieszy) uroczysty (w stylu rozkosznie napuszonym) akt wpisu poświadczenia „rodowitości szlacheckiej” Ilaszewiczów do Księgi Szlacheckiej Gubernii Podolskiej imperium rosyjskiego; pochodzi z roku 1802 i sięga wstecz do wieku 18-go. W tym miejscu aż prosi się o dygresję z intrygującym pytaniem: skąd tu dokument carski (… z rozkazu Jego Imperatorskiej Mości Samowładnącego Całą Rossyą ect. ect. ect.), skoro chodzi o ród z galicyjskiego przecież Stanisławowa – a więc terytorium ówczesnej Austrii? A także „w ziemi Przemyslskiej osiadłość swoją mieli” – a więc jeszcze dalej na zachód od Zbrucza, który po drugim rozbiorze w 1793 r. stał się granicą Galicji z Rosją?Chyba wyjaśniają to w jakiejś mierze powtarzające się wzmianki o powiecie Kamienieckim (Kamieniec Podolski leży tuż za Zbruczem), jak również nazwy niektórych niegalicyjskich miejscowości wymienione w kontekście „Najmiłościwszego (cha cha!) Manifestu”. A zatem przodkowie moich Ilaszewiczów (Eliasz, potem Michał itd.) musieli też przebywać na Ukrainie - na terenie, który został włączony do Rosji na kilka zaledwie lat przed datą sporządzenia tego dokumentu.Co za styl! Epatuje mię w tym tekście prawdziwie rosyjska (czy też, mówiąc ogólniej, orientalna) czołobitność wobec władzy – ale ten urząd ciągle jeszcze wypowiada się tekstem tłumaczonym na język polski! (później, w dobie rusyfikacji, już tak chyba nie bywało). Właśnie to tłumaczenie, choć staranne, trochę śmieszy. Domyślam się, że wyrażenie „rozbierania” dowodów wzięto wprost (nie wysilając się) z rosyjskiego „razbiranije”, co znaczy raczej „rozpatrywanie”. Ale groźniejsze jest pojawianie się, na określenie spisu, wyrazu „spisek”; oj, co by to było, gdyby do carskiego urzędu przeniknęło prawdziwe polskie znaczenie tego buntowniczego słowa!Uznanie szlachectwa rodu to sprawa śmiertelnie poważna w owym czasie i miejscu. Inni mieszkańcy Rosji nie mieli przecież praw obywatelskich, szans awansu, a chłopi pozostali w poddaństwie aż do lat 60-tych 19-go wieku. Nie dziwi więc natrętne powtarzanie dowodów – potwierdzeń szlacheckiego od pokoleń sposobu i poziomu życia rodziny i przywołanie tak licznych szlachetnie urodzonych świadków (z nazwiskami kończącymi się na –ski).Zostało to zadekretowane z opłatą „rubli miednych dwóch do kassy Komissyi podług uchwały zgromadzenia szlacheckiego, a za kopię (która trafiła do „potomności” w moim archiwum) zapłacono kopiejek 30. Warto było! (tak stwierdzam, chociaż nie wiem, czy mam do tego prawo, bo to nie z mojej kiesy).Tak więc, moja linia rodu po kądzieli wywodzi się od Eliasza Ilaszewicza herbu Sas, żyjącego w 18-tym wieku (kto był dawniej, nie wiadomo). Moja mama wspominała, że w jej rodzinie przebąkiwano o pochodzeniu jakoby tatarskim (a Dziadek, który spogląda ze ściany, ma na głowie fez, może właśnie tatarski). Ja jednak w tę tatarskość nie bardzo wierzę. Choć personalia praprzodka wymienionego w dokumencie mają odrobinę egzotyczne brzmienie, jest to wskazówka zbyt wątła, aby ją w pełni zaakceptować.Wśród licznego potomstwa Eliasza (wnuków itd.) rodowód ukazuje jakiegoś Rudolfa, ale nie on był moim dziadkiem, bo ten urodził się przecież dopiero w drugiej połowie 19-go wieku. Między tymi Rudolfami pozostaje w moim archiwum luka. Niektórzy z licznych Ilaszewiczów pierwszej połowy wieku rozproszyli się po różnych krajach, a w zapiskach można niekiedy natrafić na wzmianki dramatyczne.A Krzyżanowscy (przodkowie babci Ilaszewiczowej)? Mam w archiwum napisaną ołówkiem w 1901 r. chronologię tej rodziny „od pradziadów” (wśród nich jakichś Piotrowskich). Z innej notatki wynika, że Krzyżanowscy byli herbu Dębno.Moja własna pamięć przybliża ich już do czasów międzywojennych. Byli majętną rodziną osiadłą w Bielsku (chyba jako właściciele jakiejś fabryki) i utrzymywali kontakty z moją babcią Ilaszewiczową i moją mamą. W chaosie wojny we wrześniu 1939 r., w ucieczce z Bielska przed Niemcami, zapędzili się na krótko na Polesie – do nas, do Kobrynia. Wuj Krzyżanowski prowadził wielki osobowy samochód, w nim rodzina i bagaże (ich dzieci, Ada i Staszek, były starsze od nas z Irką). Pod koniec wojny u nich w Bielsku schroniła się (po wyjeździe ze Lwowa w 1944 r.) babcia Ilaszewiczowa z córkami; tam zmarła i ona , i ciocia Wisia.Krzyżanowscy byli też spokrewnieni z rodem Mogiła-Stankiewiczów, który, jak wynika z wyrywkowego zapisu, przywędrował ze Żmudzi na Ruś Czerwoną, do Ziemi Lwowskiej

1 komentarz:

  1. Panie Franciszku+ Adamie NADACHOWSKI ja marek-kronikarz(1976)od 2015 spisuje groby na Polu Łyczakowskim nieopodal Orląt. Jest tam grób Pańskiej Babci = ś/p Alojza(z domu-?)NADACHOWSKA(1859-1936)...Piszę Jej biografię ku pamięci, pro memoria ...proszę o więcej informacji w tym temacie . Z poważaniem marek-kronikarz(1976) ...marwod.kronrod@wp.eu

    OdpowiedzUsuń